poniedziałek, 24 września 2012

13.09.2012. Urząd Imigracyjny.


Nadal nie mamy tzw. work permitu czyli pozwolenia na pracę i pobyt w Zambii. Komplet potrzebnych dokumentów i odpowiednie opłaty siostry złożyły już w czerwcu. Do tej pory dokumenty nie są gotowe. Wizy turystyczne, kupione na lotnisku po przylocie, ważne są tylko przez miesiąc. Musiałyśmy zatem udać się do Urzędu Imigracyjnego po odpowiednie stempelki w paszportach.
Pojechałyśmy z samego rana z siostrą Zosią. Poważna instytucja urzędu mieści się na drugim piętrze budynku. Z wierzchu wygląda on całkiem nieźle. W środku trochę gorzej. Ściany zdobią plamy po odpryśniętej farbie, a powybijane szyby w oknach stanowią klimatyzację.
Urząd Imigracyjny w Mansie to dość ciasne pomieszczenie z trzema biurkami, trzema pracownikami, oknem, drzwiami,  kilkoma plakatami na ścianach i… w zasadzie niczym więcej. Ah! Jest jeszcze duuuużo czasu. :)

Siostra wita się z pracownikami, chwilę rozmawiamy i oddajemy nasze paszporty wraz z  dokumentem potwierdzającym uiszczoną opłatę za work permity. Pan przygląda im się bez pośpiechu, śmieje się z naszych nazwisk, po czym informuje, że musimy wypełnić odpowiednie formularze. Niestety urząd posiada tylko jeden egzemplarz. Można iść piętro wyżej i skorzystać z xero, uiszczając odpowiednią kwotę. Siostra Zosia chwyta za papiery i leci załatwić sprawę. Wraca po chwili z plikiem kartek. Zrobiła więcej kopii. „Tyle ile trzeba dla wolontariuszek. Reszta niech zostanie dla przyszłych interesantów.” Cała Siostra Zosia... Zambijski Anioł Stróż.

Formularze już są. Wypełniamy, co trzeba. Pani z sąsiedniego biurka chciałaby zacząć wypisywać odpowiednie dokumenty. Niestety, tym razem na przeszkodzie staje brak długopisu. Siostra po wielu latach spędzonych w Zambii jest oczywiście przygotowana na taką ewentualność. Wyciąga z torebki swój i oddaje pani. Pani wypisuje, co trzeba. W przerwie odbiera telefon i wcale nie stara się skrócić rozmowy, bo „ma klientów”. Siostra korzystając z chwili wyciąga cukierki i częstuje pracowników. Zmbijski sposób na przyspieszenie, albo w ogóle załatwienie rożnych spraw.

Udało się! W sumie poszło całkiem szybko. W niecałą godzinę uporałyśmy się ze sprawą i zdobyłyśmy magiczne pieczątki w paszportach. Możemy zostać w Zambii kolejny miesiąc! :)

2 komentarze:

  1. Żeby w naszych urzędach tak się coś dało za cukiereczka przyśpieszyć... ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. S. Zosia - "Zambijski Anioł Stróż"... Czyli dziś ma swoje święto :)

      Usuń