wtorek, 18 września 2012

6.09.2012. Z życia oratorium.


Zabawa w "kto pierwszy wybuchnie balon" :)
 Kolejny dzień powszedni w oratorium. Gram z chłopakami w odbijanie piłki do siatki. Za nami dobre pół godziny. Nic dziwnego, że zawodnicy trochę się znudzili i postanowili urozmaicić zasady. Teraz odbijamy głowami! Piłka wiruje między grającymi. Leci też do mnie… i spada na ziemię. Kolejna próba. Tym razem się udało! I jeszcze raz! Głowa trochę boli. Zyskuję za to szacunek drużyny i kilka razy zbieram oklaski. :)
 

Grę przerywają nam maluchy, które wypatrzyły jakąś atrakcję przy drzewie. W drzewie jest jama, w jamie zamieszkał wąż. Wąż był głodny i próbował zjeść żabę. Żaba była większa od węża i wyraźnie nie miała zamiaru być obiadem. Wąż trzyma żabę paszczą za nogę, żaba wyrywa się z całych sił. Gromada oratoryjnych dzieciaków i ja razem z nimi kibicujemy. W końcu żaba uwalnia się! Nadgryziona noga trochę krwawi. Lepiej jej teraz znaleźć jakieś bezpieczne schronienie. Niestety jedyne schronienie dostępne w pobliżu to jama węża. Ciekawe, jak im się będzie razem mieszkać…?


Podchodzi do mnie jeden chłopiec z najstarszej grupy. Kojarzę go z widzenia, ale nigdy z nim chyba jeszcze nie rozmawiałam. Podaje mi jakieś zawiniątko. Mówi, że to dla mnie. Otwieram oczy ze zdumienia. Odchylam serwetkę i otwieram oczy jeszcze bardziej. Patrzę na chłopca i z niedowierzaniem pytam: dla mnie?! „Tak, zrobiłem dla ciebie. Podoba ci się?”. To najpiękniejszy rower jaki w życiu widziałam! JUkręcony z kawałków kolorowego drutu. Ma stopkę, bagażnik, miękkie siodełko, ruchomą kierownicę, i światło z przodu. Przy ramie i siodełku powiewają srebrne wstążki. A ja nawet nie znam imienia tego chłopca…

Drużyna pomarańczowych. ;)




15 komentarzy:

  1. Fajowo.Murzyni są bardzo życzliwi.Naprawdę

    OdpowiedzUsuń
  2. Jestem z pomarańczowymi!!! ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ale jaki kolorowy ten rowerek! Uo

    OdpowiedzUsuń
  4. Jestem z Bisztynka,znam Cię jeszcze ze szkoły,ale nie jako nauczyciel.Codziennie zagladam na Twojego bloga czy jest cos nowego.Fajna sprawa.Zyczę Ci powodzenia.Bardzo interesujaco piszesz,wiele rzeczy można się dowiedzieć.Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja też zaglądam tu często, wypatrując kolejnego "niusa" i z prawdziwą przyjemnością odbieram twoje teksty (ciekawy styl, wrażliwość spojrzenia,subtelne poczucie humoru). Choć nie przeszłaś przez "moje ręce" (o ile pamiętam, to była p.Symanowicz?),pozwalam sobie na uczucia dumy i satysfakcji, że byłaś, Agatko, naszą uczennicą! Życzę Ci dalszych cennych doświadczeń i radości z pełnionej misji. Gorąco pozdrawiam Ciebie i Twoich podopiecznych!

    OdpowiedzUsuń
  6. Patrz Agata!

    Teraz zaglądają na twoją stronę.
    Mówią ,że są dumni ,że byłaś uczennicą.
    Nawet Cię nie znają.
    Tacy są ludzie. Będą się z Tobą utożsamiać, bo zaczynasz być widoczna.
    Znam takie sytuacje i mam na ten temat własną opinię.Nie jest to fajne.
    Jak człowiek jest szarą myszką to nikt na niego nie spojrzy,nawet specjalnie nikogo nie interesuje stanąć,porozmawiać.W momencie jak teraz kiedy piszesz coś ciekawego,inni, czytają bo mogą się czegoś dowiedzieć,mówią o satysfakcji.eh




    Udanej misji

    OdpowiedzUsuń
  7. No cóż, ktoś tu czegoś nie zrozumiał...i to też nie jest fajne...

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja uważam ,że ludzie się podlizują- to trafne spostrzeżenie!

    OdpowiedzUsuń
  9. Dziękuję za wszystkie pozdrowienia, miłe słowa na temat bloga i za życzenia powodzenia w mojej pracy tutaj w Zambii. Też myślę, że ktoś tu czegoś nie zrozumiał… Ja odbieram wszelkie tego typu komentarze pozytywnie. Misje to „ciekawy”, trochę egzotyczny temat, dlatego nic dziwnego, że ludzi interesuje. Zwłaszcza, kiedy dotyczy kogoś, kogo znają, spotkali, uczyli kiedyś w szkole itd.

    Cała ta otoczka „popularności” związana z moim pobytem w Zambii jest mi wysoce nie na rękę, ale wiem, że takie jest życie i staram się przyjmować to wszystko „na klatę”. Dla mnie to też ogromna lekcja pokory.

    Poza tym bądź spokojny Anonimowy – mi nie tak łatwo się podlizać...

    Pozdrawiam. Agata.

    OdpowiedzUsuń
  10. Rozumiem Agato.Również odbieram pozytywnie, acz nie wszystko mi się podoba.
    Mamy wolność słowa, takie jest życie więc podzielić się takim spostrzeżeniem też muszę
    Wiem że zrozumiesz...lekcja pokory jest codziennie, nie tylko na misji.
    :)

    OdpowiedzUsuń
  11. najłatwiej zostać anonimowym :) Gdzież ta odwaga co bije rzekomo z komentarzy?:)

    OdpowiedzUsuń
  12. Pozdrawiam ciepło wszystkich dyskutantów :) Pamiętajmy o tym, że dziewczyny to piszą nie po to, by się chwalić, nie po to by się im podlizywać, nie po to by się ich czepiać... Ale te ich blogi to taki ich mały "kawałek Polski", a jednocześnie to także dla nas "kawałek ich Afryki". Niech to więc będzie miejsce, gdzie wiedzą, że tam nie są same. Że jesteśmy z nimi i wspieramy :) na wszelkie sposoby (od modlitwy, przez dobre słowo, po pomoc materialną - bo też można)

    OdpowiedzUsuń
  13. Pozdro i dla Ciebie x.Sławek!
    pewnie,nie są same.jesteśmy z nimi w radości i w smutku przecież też,
    jak w życiu.
    Bez koloryzacji.
    Skoro piszą to czytamy! Nic szczególnie odważnego z tego nie bije.

    OdpowiedzUsuń
  14. jak ktoś jest tutaj nie taki jak być powienien-
    to tylko ja.
    szacun dla was ludziki!

    Anonimowy

    OdpowiedzUsuń