czwartek, 9 sierpnia 2012


DROGA KRZYŻOWA. Okolice Wigier, 24.07.2012.

  

Stacja I – Pisanie rozważań.

          Wśród ostatnich przygotowań do wyjścia – kolejka uczestników. Czekają na sprawdzenie i ewentualne poprawki rozważań Drogi Krzyżowej, które mieli napisać. Uczestników czternaścioro, stacji czternaście, czasu coraz mniej… Poprawki, konsultacje, ponowne czytanie naprawionych tekstów. Czas wyruszać w drogę. Udało się! W ostatniej chwili, ale wszystkie stacje są gotowe!
          
Stacja III – Ksiądz Sławek bierze sam krzyż na swoje ramiona.

          Ciężki krzyż nosimy na zmianę po kilka osób. Zwykle co najmniej po trzy. W pewnym momencie ks. Sławek bierze go na ramiona sam. Wygląda jak Jezus z obrazka. Daje przykład prawdziwego kapłaństwa i chrześcijaństwa. Takiego, które nie boi się krzyża.
          
Stacja V – Asia ściąga buty i idzie dalej boso.
                 
            Na początku przyglądałam się ze zdumieniem. Po co to?! Nawet w wygodnych butach nie idzie się łatwo po kamienistej polnej drodze. Kilkunastokilometrowa trasa naszej Drogi Krzyżowej, odbytej w skwarze lipcowego słońca daje się we znaki wszystkim. Asia chce dać z siebie jeszcze więcej. Stać ją na to, żeby przejść większość trasy bez butów. Jej zmęczone stopy przypominają mi  cierpienia Chrystusa w czasie Jego Drogi Krzyżowej. Jak wiele uczę się od tych, których rzekomo ja mam czegoś uczyć…

Stacja VIII– Krowa.
                 
            Nikt jej się tu nie spodziewał. Przypięta łańcuchem do kawałka trawy, na którym miała się najwyraźniej paść. Stanęła na drodze, po której szliśmy. Ks. Sławek podchodzi bliżej. Bada teren. Krowa nie jest zachwycona. Chyba nie lubi tłumów. Zaplątuje się w łańcuch i tylną nogą wyrywa mocowanie z ziemi. Zabieram ze sobą Kasię i biegniemy do pobliskiego gospodarstwa. Chcemy się dowiedzieć, do kogo krowa należy. Trafiamy od razu na właścicielkę. Pani pośpiesznie zamyka drzwi, wkłada buty i biegnie za nami. Krowa odeszła już kawałek dalej. Gospodyni twierdzi, że daleko nie ucieknie i najpewniej pójdzie do swoich koleżanek, które stacjonują na pobliskim pastwisku. Wkrótce pani dogania krowę. Możemy ruszać dalej.
          
Stacja XI – Golgota u sołtysa.
                 
           Koniec Drogi Krzyżowej. Jeszcze tylko trzeba wrócić do ośrodka. Tymczasem postój i odpoczynek. Czas na błogie poleżenie na trawie i wspólne zdjęcia na tle cudownie błękitnego nieba. Dziewczyny zbierają kwiatki i plotą wianki. Chłopcy napełniają nasze butelki wodą od pani sołtysowej. Niektórzy ćwiczą na trawie umieranie. Czas się jednak podnieść. Ruszamy dalej! Droga Krzyżowa nie jest końcem! Jest dopiero początkiem naszego świadomego Chrześcijaństwa.

1 komentarz:

  1. Dość zbyt łatwych Dróg Krzyżowych... Na skróty i z górki. Ze złoconym krzyżem i ślicznym Jezuskiem, w przerwie, tak od niechcenia... Ta była inna, rzeczywiście krzyżowa... Jeszcze dwa dni czułem ból w plecach. Nie ja jeden... Zmęczenie, zdarta skóra na plecach, na karku... Krzyż głośniej przemawiał, niż słowa... I dobrze... Stacja 14 - Złożenie do grobu - choć przyniosła ukojenie i chwilę spokoju to jeszcze nie była końcem... Tak jak śmierć nie jest końcem... Jak Amen nie jest końcem... Lecz zgodą na więcej.

    OdpowiedzUsuń