poniedziałek, 27 sierpnia 2012


26.08.2012. Niedziela.

Wybrałam się dzisiaj na najuroczystszą mszę niedzielną. Pozostałe dwie trwają przyzwoicie ok. godziny. Na tej czas nie ma większego znaczenia. Msza niedzielna to tutaj jeden wielki śpiew i taniec, przeplatany modlitwami księdza.

Zadziwił mnie moment przed liturgią słowa. Uroczysta procesja wystrojonych dziewczynek i ministrantów idzie tanecznym krokiem na koniec kościoła. Jedna z nich zabiera stamtąd Pismo Święte i z powrotem tańcząc przynoszą je do ołtarza. Tam czeka już na nie kapłan. Kiedy dziewczynka zbliża się do niego, klęka. Ostatnie kroki pokonuje na klęczkach. Ksiądz zabiera od niej Biblię i idzie z nią do ambony. Dopiero wtedy zaczynają się czytania. Przeplatane oczywiście śpiewami i tańcem.

Kazanie. Ponad pół godziny. Ksiądz Mulenga – nasz proboszcz – to niezły żartowniś. Choć rozumiem tylko pojedyncze słowa, to wcale się nie nudzę. Kaznodzieja raz przemawia z ambony, to znowu wychodzi przed ołtarz. Za chwilę wraca na ambonę, a potem na chwilę wychodzi na środek kościoła. Gestykuluje, zadaje pytania, ludzie odpowiadają. Co chwilę kazanie przerywane jest salwą śmiechu. Raz ksiądz rzuca jakimś żartem, innym razem któryś z parafian. Ważne, żeby się pośmiać.

Pierwsze ławki z jednej strony kościoła są zarezerwowane dla chórzystów. Praktycznie w nich nie siedzą, bo przez zdecydowaną większość mszy tańczą. Spoglądam na jedną z chórzystek. Na jej plecach zawinięty w czitendze synek. Mama wywija, jak na dobrym weselu. Synek śpi w najlepsze z otwartą buzią.

Zerkam na zegarek. Nie wiem, kiedy minęło półtorej godziny. Jesteśmy jakoś w połowie mszy. Ministrant wymienia świece na ołtarzu. Jedne zdążyły się już wypalić.

Procesja z darami. Roztańczone dziewczynki na przedzie, między nimi i za nimi dorośli parafianie. Niosą w procesji dary na utrzymanie wspólnoty księży. Jeden pan trzyma w ręku koguta. Żywego. Pan podskakuje w rytm muzyki, kogut trzepocze skrzydłami. Na końcu procesji tańczą kobiety. Na głowach niosą wielkie pakunki owinięte czitengami. Jedne kwadratowe, drugie okrągłe. Ciężko zgadnąć, co jest w środku. Tylko jedną udaje mi się rozszyfrować. Z niedokładnie zawiniętego materiału wystaje skrzynka. Taka, w jakiej trzyma się szklane butelki, np. oranżady. :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz